dieta reklama internet zabawa hobby dzieci          dieta reklama internet zabawa hobby dzieci

sobota, 9 lutego 2013

Czy wiesz, co jesz?


Powiedz mi, co jesz, a powiem ci, kim jesteś. 

Wygląda na to, że dziś - niezależnie od tego, jaka byłaby odpowiedź - należałoby indagowanemu w ten sposób postawić diagnozę: jesteś idiotą.

"Bieda i ostrygi zawsze idą w parze" - powiedział Sam Weller, bohater powieści Karola Dickensa "Klub Pickwicka". "Tego nie rozumiem, Sam" - rzekł Mr. Pickwick. "Mam na myśli to, że im biedniejsza okolica, tym większe jest zapotrzebowanie na ostrygi. Niech pan się tylko rozejrzy - buda z ostrygami na każde pół tuzina domów, cała ulica jest tego pełna. Do diabła, to jest przecież tak, że kto nie ma już nic do jedzenia, wybiega z domu i napycha się ostrygami do rozpuku" - wyjaśnił Sam. "Zgadza się i z łososiem jest dokładnie to samo" - powiedział Mr. Weller senior.

Rozmowa odbyła się w połowie XIX wieku. Potem ostrygi zdziesiątkowała zaraza, stały się towarem rzadkim i pożywieniem bogaczy oraz snobów. Podobnie zresztą jest z dzikim łososiem potokowym ze Szkocji. Natomiast łosoś udomowiony i poddany przemysłowemu tuczowi jest tańszy od dorsza.

Piękny kolor łososiowy nie jest już jednak rezultatem jedzenia przez rybę małych skorupiaków, tylko dołożeniem beta-karotenu do paszy. Na końcu biologicznego łańcucha ten betakaroten zjadamy my. Razem ze wszystkim, co daje się zwierzętom i czym spryskuje się rośliny. Razem z antybiotykami, hormonami i pestycydami. Smakosze chemii.

Unii Europejskiej jest zarejestrowanych 100 tys. przemysłowych związków chemicznych, z tego 70 tys. znajduje się w ponad milionie zarejestrowanych i pobłogosławionych urzędowo receptur na produkty codziennego użytku, w tym na żywność i napoje. Jemy i pijemy chemię, która nie musiałaby występować w formie przemysłowej w produktach żywnościowych, gdyby nie interes i wygoda producentów i handlarzy. Gdyby nie (dyktowana względami wyłącznie ekonomicznymi) troska o trwałość, atrakcyjny wygląd, kuszący zapach, lepszy smak.

Pierwszy lepszy sok owocowy, reklamowany jako w 100 procentach naturalny, ma na pudełku wydrukowaną małymi literkami listę kryptonimów E. Produktów naprawdę naturalnych już właściwie nie ma. Problemem jest to, że wpływ zawartych w żywności substancji na zdrowie człowieka jest znany tylko częściowo. Całkowitą tajemnicę stanowią natomiast skutki zdrowotne mieszanki wielu czy choćby kilku chemikaliów znajdujących się w kilku spożywanych jednocześnie produktach.

Naukowcy mogą mieć rację, dowodząc, że substancja X jest nieszkodliwa, ale nie mogą twierdzić, że to samo dotyczy mieszanki X z Y. Obrońcy chemizacji naszych stołów twierdzą, nie bez formalnej racji, że większość tych substancji występuje w przyrodzie. Rośliny produkują na przykład najbardziej toksyczne z wytworzonych przez ludzkość trucizn - PCB, dioksyny i furany. Filiżanka jak najbardziej naturalnej kawy zawiera ponad 1000 związków chemicznych, z tego część rakotwórczych. Amerykańscy naukowcy wyliczyli, że wypijając tylko jedną filiżankę kawy, wprowadzamy do organizmu więcej rakotwórczych czynników, niż wynosi suma wszystkich spożytych w ciągu roku wraz z jedzeniem syntetycznych pestycydów. Jest bardzo prawdopodobne, że badania produktów spożywczych, jak w wielu innych wypadkach, zostały sfinansowane przez któryś z koncernów. I zapewne nie był to koncern kawowy.

Jest faktem, że od czasów Adama i Ewy ludzie spożywali gigantyczne ilości występujących w przyrodzie związków chemicznych, w tym i tych, które są podejrzewane o wywoływanie raka. Jest też jednak faktem, że tak masowo jak dziś na raka nie chorowali.

Poza tym jest jeszcze kwestia ilości. Występująca w jarzynach naturalna substancja indol-3-carbinol była przez medycynę uważana za naturalny środek antyrakowy. Okazało się, że przy wysokiej koncentracji sama wywołuje raka. Rozsądek dyktuje przeświadczenie, że dobre jest to, co naturalne. Z naturalnymi truciznami organizmy ludzkie sobie poradzą, jak radziły sobie od początku świata. Zanim uczeni zorientują się, o co chodzi w świecie chemii spożywczej (co raczej nigdy nie nastąpi), będzie już za późno.

Ostrygi są zdrowe i podobno dobrze działają na potencję. Ale tylko takie, które nie są obciążone ekologicznie, między innymi związkami metali ciężkich. A innych już chyba nie ma.

O wyższości margaryny nad masłem Przemysł spożywczy poddaje nas intensywnej edukacji. Gdyby zapytać przemądrzałe dziecko, co powinno jeść, aby wyrosnąć na zdrowego, mocnego człowieka, odpowiedziałoby, że witaminy, żelazo i białko. Czyli fabryczną paszę zamiast jedzenia. Dziecko prostoduszne odparłoby, że chce jeść czekoladowe batony wypchane słodzonym mlekiem w proszku, spreparowaną przemysłowo na chipsy mąkę kartoflaną, zamrożone bułki z zamrożonym kotletem i tym podobne smakołyki. Wszystko trzeba popijać napojami, których podstawowymi składnikami są cukier w przerażających ilościach i dodatki wzmagające pragnienie.

Reklamy żywności są (poza ideami socjalistycznymi) ostatnią twierdzą najciemniejszych przesądów. Weźmy na przykład upowszechnianą przez producentów żywności tezę, że margaryna jest zdrowsza i mniej kaloryczna od masła. Nic z tego nie jest prawdziwe. 100 g margaryny zawiera dokładnie tyle samo kalorii, ile 100 g masła, to znaczy 750 kcal. Przeprowadzone w USA przez niezależne - co bardzo ważne - instytuty uniwersyteckie długoletnie badania na grupie 80 tys. osób wykazały, że ten, kto dziennie zjada cztery łyżeczki margaryny, zwiększa ryzyko zawału o dwie trzecie w porównaniu z osobami konsumującymi dziennie tę samą ilość masła.

Tak zwana zdrowa żywość niskokaloryczna light różni się od rzekomo niezdrowej żywności normalnej tylko tym, że zawiera więcej, a nawet dużo więcej wody. Jest to różnica z punktu widzenia producentów tej żywności kolosalna. Obliczono, że woda zawarta w produktach light kosztuje konsumenta drożej niż woda mineralna na Saharze - 2 tys. euro za metr sześcienny.

Manipulacja, jakiej dokonują na nas wytwórcy żywności, jest zdumiewająco skuteczna i porażająco prymitywna. Konsumentom wmawia się za pomocą reklamy i kupnych ekspertyz kupnych specjalistów: będziesz taki jak to, co jesz. Jest to odwołanie się do tych zakamarków naszej duszy, w której kryje się jeszcze cień mentalności kanibali z Nowej Gwinei, którzy wierzyli, że zjadając mózg ofiary, przejmą jej mądrość, a zjadając serce - dzielność.

Najzabawniejsze jest to, że ci, którzy w najbardziej skrajny sposób sprzeciwiają się przemysłowej żywności - wegetarianie i weganie - postępują dokładnie wedle tego sposobu myślenia, nieco tylko zmodyfikowanego: jedz to, co koń, a będziesz jak koń. Człowiek jednak nie jest - poza kilkoma wyjątkami - koniem. Także jeśli idzie o budowę przewodu pokarmowego. Koń jest roślinożercą, człowiek jest wszystkożerny. Przez całe lata nawoływano, by jeść węglowodany i unikać tłuszczów. Kiedy okazało się, że ta cudowna dieta powoduje w USA masową nadwagę i wywołuje cukrzycę, propaguje się dietę odwrotną, niskowęglowodanową, tak zwaną low-carb.


Ile jest szynki w szynce? 

Udo Pollmer, szef Europejskiego Instytutu Nauk o Żywności i Odżywianiu - który sam o sobie mówi, że należy do ekskluzywnej mniejszości pozwalającej sobie na osąd, że jeśli ludzkość nie chce się zachowywać zgodnie z teorią, to należy zmienić teorię - twierdzi, że porady dietetyków nie mają nic wspólnego z nauką. Jako przykład podaje rozpowszechnioną modę na zalecanie ludziom, aby pili jak najwięcej wody. Skutkiem są coraz częstsze zatrucia wodą, puchliny wodne płuc i mózgu. Profesor Pollmer radzi, aby pić tylko wtedy, kiedy ma się pragnienie, i jeść tylko to, na co ma się ochotę, ponieważ pragnienie i apetyt to są sygnały potrzeb organizmu. Jest to znakomita rada, tylko skąd we współczesnym świecie brać to, co smakuje, mając pewność, że to jest właśnie to.

Jest takie powiedzenie - wygląda jak kaczka, kwacze jak kaczka, więc to na pewno jest kaczka. Niestety, nie można powiedzieć tego samego o szynce - wygląda jak szynka, pachnie jak szynka, smakuje jak szynka, więc to na pewno jest szynka. Na pewno można powiedzieć, że nie jest. Każdy z nas ma za sobą wielokrotne doświadczenia z szynką z supermarketu, którą można wyżymać, bo tak ocieka wodą. Jest to szynka zbudowana na zasadzie melona, który jest także ciałem stałym, nawet nieco kształtem, barwą i konsystencją przypominającym szynkę, ale składającym się w 97 proc. z wody. 

To znaczy, że w melonie jest więcej wody niż w nektarach owocowych, które są płynami, a wody zawierają tylko 90 proc. Szynka nawodniona jak obszary pustynne to kawałek mięsa wieprzowego uformowany w szynkę, wzbogacony środkami powodującymi wzmożone wchłanianie wody i zanurzony w wannie. Po pewnym czasie taka technologicznie udoskonalona szynka nasiąka wodą jak gąbka.

Oczywiście, skrajne nawodnienie powoduje nietrwałość produktu. Nadaje się on do jedzenia tylko pierwszego dnia. Następnego dnia, czasem po kilku godzinach w lodówce, szynka robi się oślizgła i obrzydliwa. Potem traci kolor, smak i zapach. To, co się dzieje z niby-szynką, dzieje się ze wszystkimi innymi wędlinami, nie wyłączając tzw. kiełbas osuszanych, które także podlegają nawodnieniu.

W całkiem nieodległej przeszłości, za Gomułki, skład wędlin wyznaczała sztuka masarska. Ze 100 kg mięsa uzyskiwano w wypadku tzw. wędlin szlachetnych od 60 kg do 80 kg produktu, dziś uzyskuje się od 100 kg do 150 kg. W wypadku szynki czy polędwicy dodatkiem jest tylko woda i chemia. W innych wędlinach są odpady, soja, mleko w proszku, mąka kartoflana i diabli wiedzą, co jeszcze.


Dlaczego bułki nie chrupią? 

Z pieczywem jest tak samo jak z wędlinami. Chleb wygląda jak chleb, czasem nawet pachnie jak chleb, ale w rzeczywistości jest produktem chlebopodobnym. Bułka współczesna dzieli się na dwie kategorie - na gumiastą i piaszczystą. Gumiasta ma konsystencję kleistą, ciągnie się jak świeży asfalt i puchnie w ustach jak wata. Piaszczysta osypuje się jak ruchome wydmy w Łebie. A dlaczego chleb nie pachnie chlebem, a bułeczki nie chrupią? Ano, nie chrupią dlatego, że są robione z surowców, z których efektów chrupania uzyskać się nie da. Z mąki, wody, soli i drożdży wychodzi chrupanie. Z innych rzeczy - nie. A z czego dokładnie, nikt poza piekarzami nie wie i nie może się dowiedzieć.

Na etykietach wszystkich produktów spożywczych ustawowo musi być wymieniony ich skład. Można to odcyfrować, nawet jeśli chodzi tylko o symbole. Pieczywo jest wyjątkiem. Na chlebie jest karteczka z adresem piekarni. Logiczne - nie ma miejsca, choć jeszcze trochę więcej papieru niczego by w bułce nie zepsuło. Wiele tajemnic produkcji pieczywa wyjaśniło telewizyjne wyznanie pewnego piekarza, który szczerze powiedział, że dla siebie i rodziny przygotowuje i piecze bułki osobno, wedle tradycyjnej receptury. W nowoczesnej recepturze dopuszczalne są inne surowce, z których najmniej jeszcze zgrozy budzi bułka tarta z nie sprzedanego pieczywa suchego. Ale są też między innymi gips i kreatyna, uzyskiwana z ludzkich włosów skupowanych w zakładach fryzjerskich. Włosy stają dęba na głowie! A mówimy tylko o produktach przygotowanych uczciwie, zgodnie z recepturami zatwierdzonymi przez odpowiednie władze polskie i europejskie.

Tymczasem mamy jeszcze armię oszustów sprzedających nam produkty przeterminowane, odświeżone, zrobione z odpadów, zawierające co innego, niż mówi etykieta, w tym często rzeczy w ogóle nie nadające się do jedzenia. Szynka przewiewna - na lato mamy przed sobą spis artykułów spożywczych, które zostały zakwestionowane przez organa kontroli w I kwartale 2005 r. Wymienione tam dyskwalifikujące wady wyrobów mięsnych naprawdę budzą apetyt. Apetyt na bezwzględność prawa. Jest na tej liście zaniżona zawartość białka, niższy wsad surowca mięsno-tłuszczowego, zawyżona zawartość tłuszczu, odpady, podwyższona zawartość fosforanów i azotynów.

Nagminną wadą są, jak uczenie powiada raport, "niewłaściwe cechy organoleptyczne". Po polsku oznacza to, że wędliny śmierdzą i są ohydne w smaku. Wady organoleptyczne to także cecha zakwestionowanych przetworów owocowych i warzywnych. Wszystko, co jest w zalewie, zawiera znacznie więcej zalewy, niż powinno, i znacznie mniej surowca. To samo dotyczy konserw rybnych, w których najmniej jest na ogół samej ryby. Jeśli chodzi o przetwory mleczarskie, to nie trzeba wcale kupować twarożków chudych, bo normalne też bywają odtłuszczone.

Rekord pobiło przedsiębiorstwo Astra z Siedlec, które jako ser edamski pełnotłusty sprzedawało żółty kurowiak, to znaczy ser z dodatkiem oleju. Trudno przyznać palmę pierwszeństwa dla najbezczelniejszego oszustwa wykrytego w I kwartale 2005 r. Pamiętają państwo film Stanisława Barei "Poszukiwany, poszukiwana" i badania nad zawartością cukru w cukrze?

Otóż Inspekcja Handlowa zbadała zawartość kawy w kawie zbożowonaturalnej Familiada produkcji firmy Nosta. I nie stwierdziła w niej kofeiny. W kiełbasie zwyczajnej, wysokowydajnej, wytworzonej przez zakłady JBB, stwierdzono natomiast obecność osłonek pochodzących ze zmielonych wędlin. To znaczy, że była to kiełbasa z kiełbasy. Z kolei kiełbasa wileńska z zakładów Netter składała się z chrząstek i skrobi, czyli była z kartofli. W szynce wiejskiej zakładów Kaz-maz, oprócz plam i smug koloru czarnego, znaleziono liczne duże otwory powietrzne. Była to więc szynka przewiewna. Akurat na lato.

Ktoś powiedział, że jakość żywności to cena, jaką płacimy za powszechną jej dostępność. Trochę drogo to wychodzi. A jak się odżywiać, co jeść w tej sytuacji? Nie wiemy, ale powiedzenie "smacznego" przy posiłku powinno zostać zakazane, bo wygląda na kpinę i cynizm.

TADEUSZ DROZDA, satyryk: Nie lubię dużych sieci, bo w masie produktów łatwiej tam upchnąć te gorsze. Problem jakości żywności dotyczy mnie także jako właściciela restauracji: zanim otworzyłem lokal, przeprowadziłem rekonesans rynku, dzięki czemu ani razu nie zawiodłem się na moim dostawcy.

ANDRZEJ CZUBAŁA, główny inspektor jakości handlowej produktów rolno-spożywczych: Badania wykazują, że wielu producentów zwyczajnie oszukuje klientów. Ponad 30 proc. bułki tartej, która trafia do sklepów, pochodzi ze zwrotów pieczywa. W trakcie kontroli okazywało się też, że w bułce tartej były ozdoby piekarnicze, takie jak lukier czy mak, co dobitnie wskazuje, że drożdżówka znalazła swoje drugie życie. Prawie połowa pieczywa ma zaniżoną wagę. W ponad 70 proc. hipermarketów waga mięsa była zaniżona, poza tym zawierało ono nienaturalnie dużo wody. Z kolei do oliwy z oliwek dodawany jest tańszy olej słonecznikowy. Wina, które mają być markowe i pochodzić z Francji czy Hiszpanii, są często mieszanką owocową produkowaną w kraju. Soki owocowe zawierają czasami nie tylko więcej - niż podaje się na etykiecie - wody, ale także barwniki czy substancje słodzące. W przetworach rybnych zamiast pełnowartościowego mięsa znaleźć można ości czy fragmenty płetw. Z pozoru niemożliwy do sfałszowania ocet często jest tylko jego namiastką. Mimo wielu niedociągnięć i fałszerstw polska żywność i tak jest jedną z najlepszych na świecie. Nasi producenci dysponują najnowocześniejszymi liniami technologicznymi. Zawsze się jednak znajdą oszuści, którzy chcą zarobić jak najłatwiej.

MARIA KACZYŃSKA, żona Lecha Kaczyńskiego, prezydenta Warszawy: Nie kupuję w supermarketach, zwłaszcza kurczaków. Dużo się mówi o tym, że mięso jest tam odświeżane i naszpikowane konserwantami. Ten problem dotyczy także owoców i warzyw. Niedawno kupiłam piękne melony, a w domu okazało się, że nie nadają się do jedzenia. Myślę, że to wina chemii, dzięki której przedłużono ich świeżość i uzyskano doskonały wygląd. Żeby uniknąć takich sytuacji, wybieram sklepy i producentów, na których się nie zawiodłam.

ZBIGNIEW BUCZKOWSKI, aktor: Kilka miesięcy temu kupiłem w supermarkecie mięso paczkowane. Po otwarciu wyraźnie śmierdziało. Sprawa Constaru utwierdziła mnie w przekonaniu, że nie warto robić zakupów w niesprawdzonych miejscach. Teraz mięso kupuję od znajomego masarza, pana Waldka.

BRONISŁAW KOMOROWSKI, poseł PO: Obserwuję, że w wielkich sklepach bardzo często stosuje się metodę uatrakcyjniania towarów przez odpowiednie ich oświetlenie. Dzięki temu zabiegowi na przykład pomarańcze podłej jakości wyglądają atrakcyjnie i smacznie. Kilka razy zdarzyło mi się paść ofiarą tego typu praktyk. Owoce, które wyglądały bardzo świeżo, okazywały się podobnej jakości jak dostępne w czasach PRL pomarańcze z Kuby o smaku drewna.

MAŁGORZATA TUSK, żona Donalda Tuska, lidera PO: Nie lubimy eksperymentować, z reguły więc sięgam po określony gatunek sera czy wędliny. Dokładnie sprawdzamy datę ważności i skład. Podoba mi się pomysł właściciela jednego z sopockich sklepów, sprzedającego po promocyjnych cenach produkty, którym kończy się data ważności. Klienci wiedzą, że na przykład jogurty na granicy ważności nie będą pomieszane na półce z tymi, które mogą jeszcze postać.

RAFAŁ KRÓLIKOWSKI, aktor: Moje dzieci są alergikami, więc dużą wagę przywiązuję do składu produktów. Sprawdzam, czy nie zawierają konserwantów i innych ulepszaczy. Kiedy jednak zdarzy mi się produkt, który mimo zapewnień o naturalności zawiera takie szkodliwe substancje, nie szaleję z tego powodu. Po prostu zapamiętuję producenta i unikam jego wyrobów. Mam za to zaufanie do polskich owoców, bardzo lubię jabłka. Zawsze kupuję je na targu u sprawdzonych sprzedawców.

Jan Tomaszewski, były bramkarz piłkarskiej reprezentacji Polski: Kiedyś kupiłem filety wędzone z pstrąga w opakowaniu, na którym termin ważności był jeszcze bardzo długi. Po otwarciu okazało się, że ryba śmierdzi. Później jeszcze kilka razy kupowałem filety z pstrąga i za każdym razem były zepsute. Za granicą byłoby to niemożliwe. Gdyby producentowi zdarzyła się podobna wpadka, natychmiast cały towar zostałby wycofany ze sprzedaży.

MICHAŁ KAMIŃSKI, europoseł PiS: Niedawno z żoną kupiliśmy dla córek specjalną żywność dla małych dzieci. Po otwarciu słoika zawartość okazała się nieświeża. To skandal. Wiele się mówi o żywności, która nie spełnia norm, ale nie przypuszczałem, że dotyczy to także produktów dla dzieci.

ZBIGNIEW ZIOBRO, poseł PIS: Staram się sprawdzać, czy produkty, które kupuję i jem, nie zawierają szkodliwych związków i substancji. Wędliny lub mięso zazwyczaj kupuję w jednym ze sklepów w mojej rodzinnej miejscowości, wypróbowanym przez moją rodzinę.

ARJAN BAKKER, twórca internetowego serwisu aukcyjnego Allegro: Kupując produkty spożywcze, sprawdzam, czy nie zawierają sztucznych substancji polepszających smak czy kolor. Chcę być pewny, że nie muszę się martwić o moje zdrowie. Polska zrobiła wiele, by dorównać europejskim standardom pod względem jakości żywności. Większość polskich produktów mogłaby bez przeszkód trafić na holenderskie stoły.


LODY NA LODACH

Lody zakwestionowane przez Wojewódzką Stację Sanitarno-Epidemiologiczną w Warszawie:

• BON TON - lody czekoladowo-adwokat W składzie recepturowym zamiast czekolady było kakao, nazwa wprowadzała klienta w błąd. Producent zastosował się do uwag kontrolerów i zmienił nazwę na "lody o smaku czekoladowo-ajerkoniakowym".

• LODY RED BLUE - szał energii o smaku napoju energetycznego Producent sugerował, że produkt działa podobnie jak napój enrgetyczny, co nie było prawdą i nie zgadzało się z recepturą podaną na opakowaniu. W tej chwili nazwa brzmi "lody Blue o smaku landrynkowym".

• LODY DOROTKI - lody wyborowe śmietankowo-czekoladowe W składzie produktu nie było czekolady, tylko kakao i aromaty.

środa, 9 stycznia 2013

Pięć Przemian - Dietetyka wg Tradycyjnej Medycyny Chińskiej


Współczesne nawyki żywieniowe przyczyniają się do otyłości oraz wzrostu chorób przewlekłych, takich jak cukrzyca i choroby serca, nazwane przez to cywilizacyjnymi. 

Dlatego wielu z nas wraca do natury i sprawdzonych od pokoleń metod profilaktyki zdrowotnej. Wzrasta świadomość odżywiania i zainteresowanie jakością produktów spożywczych i dietami, które pozwolą zachowa zdrowie i smukłą sylwetkę.

Odżywianie wg Pięciu Przemian 

nie jest zwykłą dietą. Nauka odżywiania wg Pięciu Przemian opiera się na tysiącletnim bogactwie doświadczeń Tradycyjnej Medycyny Chińskiej (TCM) i do dziś według nich gotują Chińczycy. Jej zasady powszechnie stosuje się w tamtejszych restauracjach oraz klinikach.

Sztuka odżywiania się według Pięciu Przemian znacząco różni się od tradycyjnej kuchni polskiej. Zasadnicza różnica to podkreślanie wagi energetycznego działania produktów spożywczych. Dzięki temu możemy stymulować naszą aktywność fizyczną i umysłową, uczucia, a nawet zdolność do nawiązywania kontaktów. 


Tradycyjna Medycyna Chińska (TCM)

Medycyna chińska jest przepojona logiką, jest też kopalnią wiedzy o przyczynach chorób i metodach przywracania zdrowia. Nacechowana jest głębokim zrozumieniem człowieka jako istoty czującej i myślącej. Język jakim posługuje się jest symboliczny, ale każdy symbol - przez swoją prostotę - jest przez każdego człowieka zrozumiały. A przecież zrozumieć, to znaczy wyleczyć.

Jednak główną zasadą Tradycyjnej Medycyny Chińskiej jest profilaktyka, która wymaga dużej zręczności we wczesnym wykrywaniu procesów chorobowych. Chińska diagnostyka do dziś pozwala na rozpoznanie choroby, czyli zaburzenia w organizmie, zanim jeszcze pojawią się poważne objawy.



Zarys historyczny

Medycyna chińska liczy sobie ponad 5000 lat i sięga wieków starożytnych. Już w czasach dynastii SHANG (ok. 1000 lat p.n.e.) stała na dość wysokim poziomie. Rozwój wczesnej medycyny chińskiej przypisywano według legendy dwom wspaniałym Władcom Niebiańskim: Szen-Nongowi (Czerwonemu Władcy, który wynalazł ziołolecznictwo) i Huang-Ti (Żółtemu Cesarzowi, który wynalazł sztukę medyczną).

Źródłem rozkwitu medycyny chińskiej łącznie z dietetyką było dążenie do nieśmiertelności lub przynajmniej długowieczności. Ten kierunek rozwoju zawdzięczają Chiny taoizmowi, który czerpie wiedzę z obserwacji przyrody i zgłębiania związków kosmicznych.

W zapiskach znalezionych na kościach i pancerzach żółwi z ponad 3000 lat temu odnaleziono informacje dotyczące medycyny chińskiej i kilkunastu chorób. Podczas panowania dynastii Zhou rozpoczęto używać cztery techniki diagnozowania chorób, a mianowicie: patrzeć i oglądać, słuchać i wąchać, pytać oraz badać puls. Już w tym czasie stosowano lekarstwa medycyny chińskiej, akupunkturę, operacje i inne metody pomagające w leczeniu chorób. Podczas panowania dynastii Qin i Han powstało dzieło na temat usystematyzowania teorii medycyny chińskiej “Huang Di Nei Jing” (Tradycyjna Medycyna Cesarza Huang Ti, tzw. Żółtego Cesarza). Jest to pierwsze dzieło zawierające teorię medycyny chińskiej. “Teoria o durze i innych chorobach”, której autorem jest Zhang Zhongjing, specjalnie uogólniła zasady leczenia różnych chorób. Książka ta założyła podstawę dla rozwoju tradycyjnej medycyny chińskiej. Podczas panowania dynastii Han chirurgia była już na wysokim poziomie.

W okresie między panowaniem dynastii Wei i Jin ( 220-589 roku naszej ery) a panowaniem dynastii Sui i Tang (581 - 960 roku naszej ery), osiągnięto ogromny postęp w badaniu pulsu. W książce “Mai Jing” ( Teoria o Pulsie) jej autor, sławny doktor w dynastii Jin, Wang Shuhe, uogólnił 24 rodzaje objawów pulsu. Książka ta nie tylko miała wielki wpływ na tradycyjną medycynę chińską, ale również była popularna za granicą. W owym czasie napisano wiele dzieł medycznych, jak np. “Teoria o Akupunkturze”, “Bao Pu Zi” i “Zhou Hou Fang”. “Lei Gong Pao Jiu Lun”, było dziełem na temat o produkowania lekarstw, a dzieło “Liu Juan Zi Gui Yi Fang” dotyczyło chirurgii.

Podczas panowania dynastii Song ( 960 - 1279 roku naszej ery) w edukacji medycznej, w nauczaniu akupunktury przeprowadzono reformę. Aby pomóc studentom w praktykowaniu akupunktury Wang Weiyi zaprojektował mapę i model punktów ciała człowieka.

Podczas panowania dynastii Ming ( 1368 - 1644 roku naszej ery ) do Chin przybyła medycyna zachodnia. Wielu doktorów opowiadało się za współpracą między medycyną zachodnią i tradycyjną medycyną chińską.


Energia życiowa

Według tradycyjnej medycyny chińskiej ciało ludzkie posiada wyznaczone szlaki - meridiany, którymi krąży chi (czytaj: czi) - energia życiowa. Spokojny przepływ chi oznacza zdrowie zarówno ciała, jak i ducha. Symptomy choroby pojawiają się, gdy przepływ energii ustaje lub jest zaburzony. Celem tradycyjnej medycyny chińskiej jest przywrócenie harmonijnego przepływu energii poprzez stymulację odpowiednich punktów ciała.


Chińczycy dostrzegali głęboki związek człowieka z naturą. Człowiek był cząstką wszechświata i żył w rytmie jego drgań, dźwięków i barw. Był jednak - według ich wierzeń - bezbronną, słabą istotą, która pozostawała pod przemożnym wpływem sił przyrody: Nieba i Ziemi. Obserwowali więc i skrupulatnie notowali wpływ, jaki na niego wywierała.


Diagnoza

Chińczycy doprowadzili do perfekcji diagnozowanie, interpretację chorób i naturalne sposoby leczenia, poczynając od DIETY!, poprzez leczenie ziołami, masaż, akupresurę, akupunkturę, ćwiczenia energetyczne Qi gong, a na poradach dotyczących harmonijnej aranżacji otoczenia Feng shui i studiowaniu Wyroczni I Cing kończąc.

Tradycyjna Medycyna Chińska inaczej niż medycyna zachodnia, postrzega całego człowieka jako jedną całość i w ten sposób na niego patrzy zarówno w profilaktyce jak i w leczeniu stanów chorobowych. Według niej człowiek pozostaje w ścisłym związku ze wszystkimi elementami natury, w związku z tym bada cały organizm pacjenta nie ograniczając swoich obserwacji jedynie do narządów lub części ciała dotkniętych chorobą. Przed postawieniem diagnozy lekarze chińscy biorą pod uwagę umysłowe, duchowe i fizyczne aspekty życia człowieka, co umożliwia im leczenie przyczyn choroby, a nie jej objawów, i tak: obserwują zwyczaje i zajęcia chorego, tryb życia, jego sposób mówienia i zachowanie się, badają myśli, sny i marzenia. Bardzo ważne w postawieniu diagnozy jest również uwzględnienie pory roku, wiatru, jakości wody i wszystkich innych zjawisk naturalnych jako części środowiska, w którym żyjemy. Diagnozowanie odbywało się i odbywa nadal poprzez skrupulatny wywiad, badanie palpacyjne, badanie tętna, oglądanie języka, wąchanie. Ostateczną diagnozę opracowywało się i opracowuje do dziś po uwzględnieniu rodzaju energii chi, jej biegunów Yin i Yang, dopasowaniu choroby do Ośmiu Kryteriów Przewodnich oraz teorii Pięciu Elementów. Postawienie diagnozy umożliwia lekarzowi wdrożenie odpowiedniego leczenia, również z zastosowaniem podanych wyżej kanonów.


Yin i Yang
 
Życie opiera się na dwóch składnikach: energii i substancji. Jeśli jednego z nich jest zbyt dużo lub za mało, człowiek popada w chorobę. Jeśli jednego składnika nie ma wcale, nie ma życia. Śmierć oznacza, że energia i substancja oddzielają się od siebie. Pogląd ten wprowadza nas w sam środek chińskiej filozofii: model Yin-Yang.
Koncepcja Yin i Yang pochodzi z filozofii taoistycznej. Opisuje ona dwie pierwotne i przeciwne, lecz uzupełniające się siły, które odnaleźć można w całym wszechświecie.

Yin (dosłownie rozumiane jako "zacienione miejsce, północne zbocze (wzgórza), południowy brzeg (rzeki), zachmurzenie, zaciemnienie") reprezentowana przez czerń i Księżyc oznacza bierność, uległość, smutek, chłód i zimę, symbolizuje żeński aspekt natury, introwersję oraz liczby parzyste; odpowiada jej noc. Yin symbolizuje woda lub ziemia.

Yang (dosłownie rozumiane jako "nasłonecznione miejsce, południowe zbocze (wzgórza), północny brzeg (rzeki), światło słoneczne") reprezentowana przez biel i Słońce oznacza siłę, aktywność, radość, ciepło i lato, symbolizuje męski aspekt natury, ekstrawersję oraz liczby nieparzyste; odpowiada jej dzień, niebo. Yang symbolizuje ogień lub wiatr.

Wzajemne oddziaływanie Yin i Yang jest przyczyną powstawania i zmiany wszystkich rzeczy. Z nich powstaje Pięć Elementów: woda, drzewo, ogień, ziemia, metal, a z nich wszystkie inne rzeczy. Najważniejszym wykładem nauki o Yin i Yang jest Księga Przemian, I Ching.


Wszystko może być opisane jako obie 
siły Yin i Yang


1
. Yin i Yang nie wykluczają się wzajemnie.
Wszystko ma swoje przeciwieństwo, jednak nigdy całkowite, a jedynie względne. Żadna rzecz nie jest nigdy w pełni Yin ani całkowicie Yang. Każde z nich zawiera w sobie pierwiastek swojego przeciwieństwa. Dla przykładu: zima zmienia się w lato, a "co się wzniosło - opaść musi".

2. Yin i Yang są współzależne.
Jedno nie może istnieć bez drugiego, tak jak dzień nie może istnieć bez nocy, światło bez ciemności, czy śmierć bez życia.

3
. Tak Yin jak i Yang jest podzielne.
Każdy aspekt Yin lub Yang można dalej podzielić na mniejsze składowe Yin i Yang. Dla przykładu, temperaturę można określić jako gorącą lub zimną. Jednak gorąco można podzielić jeszcze na ciepło i upał, a zimno na chłód i mróz. W każdym spektrum istnieje mniejsze spektrum; każdy początek jest chwilą w czasie, więc posiada początek i koniec, tak samo jak godzina ma początek i koniec.

4. Yin i Yang wchłaniają i jednocześnie podtrzymują się wzajemnie.
Yin i Yang znajdują się zwykle w stanie równowagi - kiedy jedno wzrasta, drugie maleje. Mogą się też jednak znierównoważyć. Wyróżniamy cztery stany braku równowagi: nadmiar Yin, nadmiar Yang, niedostatek Yin i niedostatek Yang. Jednakże cały czas wzajemnie się uzupełniają: w przypadku nadmiaru Yin występuje niedostatek Yang i vice versa. Brak równowagi jest czynnikiem względnym: nadmiar Yang "wymusza" zmniejszenie się Yin.

5
. Yin i Yang mogą przekształcić się w siebie nawzajem.
W pewnej konkretnej sytuacji Yin może przekształcić się w Yang i odwrotnie. Noc zmienia się w dzień, ciepło stygnie, a życie zmienia się w śmierć. Niemniej jednak i ta przemiana jest względna, jako że noc i dzień mogą ze sobą współistnieć w tym samym czasie na Ziemi widzianej z kosmosu.

6. Część Yin znajduje się w Yang, a część Yang znajduje się w Yin. 

 
Mniejsze koła w każdym z nich służą jako: 
 
1. przypomnienie, że zawsze pierwiastek jednego znajduje się w drugim. Tak samo jak zawsze znajdziemy odrobinę światła w ciemności 
(np. gwiazdy na nocnym niebie); 
żadna z tych cech nie jest nigdy skończona. 

2. przypomnienie, że ekstremalne skrajności zmieniają się natychmiast w swoje przeciwieństwo, jak również to, 
iż cechy Yin i Yang zależą od punktu widzenia obserwatora.
 Dla przykładu: 
najtwardszy kamień najłatwiej skruszyć. To pokazuje, że bezwzględne rozgraniczenie miedzy jednym a drugim nie jest możliwe.


Pięć Przemian (Elementów, Żywiołów)
 
Nauka o Pięciu Przemianach jest bardzo starą koncepcją filozoficzno-duchową. Filozofia taoistyczna mówi, że w kosmosie nie ma nic statycznego, że wszystko jest ciągłym ruchu i że cały wszechświat jest ze sobą powiązany i wzajemnie na siebie oddziaływuje, a teoria Pięciu Przemian opisuje te wszystkie cykliczne procesy. Aby wszechświat funkcjonował prawidłowo, powinna być zachowana równowaga. Zatem człowiek będąc mikrokosmosem podlega tym samym prawom co i makrokosmos. My również podlegamy stałym procesom przeobrażania, a przyszłość jest wielką niewiadomą.

Pięć Przemian to model wyjaśniający rzeczywistość, który powstał w wyniku obserwacji natury. Zarówno rodzaje smaków, kolory, dźwięki, zapachy, pory dnia czy roku, okresy życia, jak i ludzkie uczucia i funkcjonowanie narządów, po prostu wszystkie zjawiska przyporządkować można Pięciu Przemianom.

Według Chińczyków, procesy przebiegające w ludzkim organizmie, między innymi także choroby, są związane z wymianą Pięciu Elementów, które tworzą świat, a przedstawili je w sposób metaforyczny symbolami przyrody, i tak:

Drzewo: smak kwaśny, organy: wątroba, woreczek żółciowy
Ogień: smak gorzki, organy: serce, jelito cienkie
Ziemia: smak słodki, organy: śledziona, żołądek
Metal: smak ostry, organy: płuca, jelito grube
Woda: smak słony, organy: nerki, pęcherz moczowy

Pięć Przemian to system współzależności procesów, czynników, faz, ruchu, stadiów przekształceń lub sił, w którym żaden ze składników lub żywiołów nie może istnieć bez pozostałych. Aby lepiej zobrazować otaczającą nas rzeczywistość posłużono się cyklami i procesami występującymi w przyrodzie, które sprowadzono do zasady Pięciu Przemian (żywiołów).

Dietetyka wg Tradycyjnej Medycyny Chińskiej

Tradycyjna Medycyna Chińska posługuje się kompleksowym systemem odżywiania w celu zachowania zdrowia i usunięcia zaburzeń organizmu. W ciągu minionych tysiącleci system ten dostarczył wystarczającą ilość dowodów na to, ze istotnie chroni zdrowie i przywraca funkcjom organizmu utraconą równowagę. 

Nauka odżywiania oparta na teorii Pięciu Przemian na pierwszym miejscu stawia energetyczne działanie produktów spożywczych i pokazuje, w jaki sposób możemy stymulować naszą aktywność fizyczną i umysłową.
Dietetyka ta wyróżnia się ponadto prostotą stosowania. Można ją wykorzystywać w każdej chwili, przy wyborze dań w restauracji, w każdej kulturze i każdym klimacie, nie posiadając ani egzotycznych przypraw, ani wybitnych zdolności kulinarnych. Dzięki niej można zrezygnować ze zniechęcającego raczej do jedzenia matematycznego liczenia kalorii, wartości odżywczych oraz ilości witamin i składników mineralnych.

Większość teorii żywienia i diet oraz dobre rady dietetyki ogólnej opierają się na założeniu, że poszczególne składniki pokarmu mają pozytywny wpływ na określone funkcje organizmu. Prawidłowości tego złożenia nikt nie kwestionuje. Suma poszczególnych wpływów nie mówi jednak nic na temat oddziaływania kompleksowego.

W jaki sposób działa na organizm pożywienie jako całość, jako żywa jednostka?

 Czy po posiłku czujemy się dobrze, czy jesteśmy zmęczeni i zdekoncentrowani?

 Czy nasze trawienie działa sprawnie, czy tez męczy nas uczucie przepełnienia lub wzdęcia? 

Czy jest nam ciepło, czy marzniemy? 

Czy nasz sposób odżywiania chroni nas przed przeziębieniami i alergiami, czy też nasza odporność jest słaba? 


I czy jesteśmy zadowoleni ze swojej sylwetki, czy też zatruwają nam samopoczucie fałdy tłuszczu. Wszystkie te problemy powinno rozwiązać zdrowe kompleksowe odżywianie.

Prawidłowo wprowadzając do naszego organizmu posiłki oparte na bazie teorii Pięciu Przemian, harmonizujemy organizm przyczyniając się do poprawy naszego stanu zdrowia. 

Smak jest główną cechą pożywienia, która decyduje o przynależności danego produktu do danego żywiołu. Liczy się również, choć podrzędnie kolor produktu. I tak wybierając np. podczas gotowania zboża o smaku słodkim wpływamy bezpośrednio na żołądek i śledzionę. A słony pokarm działa na nerki itd.
Pięć Przemian to system współzależności, w którym żaden ze składników lub żywiołów nie może istnieć bez pozostałych. Te elementy działają na siebie m.in. w tzw. Cyklu Odżywczym, którym będziemy się posługiwać podczas gotowania. 

Wg tego cyklu :

Ogień odżywia Ziemię
Ziemia 
odżywia Metal
Metal odżywia Wodę
Woda odżywia Drzewo
A Drzewo odżywia Ogień itd.

Tak więc, rozpatrując to z energetycznego punktu widzenia wątroba i woreczek żółciowy ma za zadanie odżywianie serca i jelita cienkiego a te z kolei mają wpływ na żołądek i śledzionę itd. 

Żywioł odżywiający nazywa się matką a odżywiany synem. Zaburzenia związane z niedoborem, lub nadmiarem energii w jednym żywiole, wynikają zazwyczaj z niedoboru lub nadmiaru z żywiole poprzedzającym. Jeśli np. stale będziemy unikać pokarmu zaliczanego do żywiołu drzewa to serce czy jelito cienkie należące do żywiołu ognia nie będą również wystarczająco odżywiane.
Trzeba też wiedzieć, że są i takie rodzaje produktów, które nie mają jednego smaku lecz przypisywane są do dwu lub więcej jakości smakowych.
 

niedziela, 9 grudnia 2012

Dieta w biurze

 
Dieta w biurze 

 ma nam pomóc przetrwać często stresujący okres wytężonej pracy umysłowej, powinna regenerować nasz zmęczony organizm i jednocześnie zapewnić nam wszystkich niezbędnych składników odżywczych oraz witamin i mikroelementów. 


Co zatem powinniśmy jeść, tak by dostarczyć wszystkich niezbędnych składników, a jednocześnie zachować smukłą sylwetkę? 


To pytanie bardzo często zadają mi moi pacjenci… co zrobić, by nie dać się stresowi w pracy, aby odzwyczaić się od podjadania, a jednocześnie ‘zająć czymś ręce’ podczas intensywnego wysiłku umysłowego?

Z przegryzkami trzeba uważać, gdyż podczas wertowania ważnych dokumentów lub pracy przy komputerze łatwo można nie zauważyć zjadanych kalorii. Dlatego starajmy się wybierać produkty lekkostrawne i niskokaloryczne.

Przede wszystkim pamiętajmy o warzywach, w tej chwili, aż do zimy mamy ich na rynku pod dostatkiem. Świeże i odżywcze o nieocenionej wartości odżywczej, idealne do ‘podjadania’ w czasie pracy: marchew, seler naciowy, papryka lub ogórki. Jeżeli mamy tendencję do chrupania czegoś w ciągu dnia zrezygnujmy z paluszków czy słonych orzeszków właśnie na rzecz niskokalorycznych warzyw. Bardzo popularną przegryzką są także owoce. Podobnie jak warzywa są bogate w wit. C oraz przeciwutleniacze, jednak pamiętajmy, że ich wartość kaloryczna jest zdecydowanie wyższa. Najmniej kaloryczne sa owoce jagodowe: porzeczki, jagody, maliny czy truskawki. Możemy sobie także pozwolić na jedno czy dwa jabłka w ciągu dnia, jednak jeśli mamy problem z nadmiarem kilogramów powinniśmy uważać na banany, gruszki, winogrona czy śliwki, gdyż ich kaloryczność jest zdecydowanie wyższa. Zawarte w owocach i warzywach witaminy (zwłaszcza A, C i E) oraz związki mineralne (wapń, magnez, potas, żelazo) i przeciwutleniacze wzmacniają nasz organizm zapobiegając tym samym infekcjom oraz chronią nas przed niektórymi nowotworami i chorobami serca. Ponad to pomarańczowe owoce i warzywa (morele, dynia, marchew) są źródłem beta karotenu, który chroni naszą skórę przed szkodliwym działaniem promieni słonecznych. Idealnym dodatkiem do warzyw (w formie sałatek) są kiełki: skoncentrowane źródło składników mineralnych i witamin.

Poza warzywami i owocami powinniśmy za biurkiem pamiętać także o pełnoziarnistych produktach zbożowych: razowe pieczywo, kasze, brązowy ryż. Produkty te powinny być podstawowym elementem naszej diety, gdyż są bardzo cennym źródłem składników mineralnych (magnez, cynk) oraz witamin (zwłaszcza z grupy B), które wspomagają nasze procesy myślowe oraz wpływają pozytywnie na stan naszego układu nerwowego. Te produkty są kaloryczne dlatego powinny się znaleźć w naszym głównym posiłku w ciągu dnia (np. w postaci sałatki).

Dosyć popularnym produktem do zajadania stresu są słodycze oraz bakalie. Nie bez powodu jednak ‘machinalnie’ sięgamy po te bomby kaloryczne. Bakalie oraz czekolada są idealnym źródłem magnezu wypłukiwanego z organizmu wraz z dużymi ilościami wypijanej kawy i herbaty. Także stres oraz uczucie depresji przyczynia się do szybszej utraty tego składnika (oraz także witaminy C). Dlatego w warunkach dużego napięcia warto zwiększyć spożycie produktów zbożowych oraz świeżych warzyw i owoców w swojej diecie.

Migdały, orzechy włoskie, rodzynki, figi czy daktyle są niezastąpionym źródłem witaminy A, C, E, PP i z grupy B. Mają własności odżywcze, regenerujące, przeciwutleniające, korzystnie wpływają na stan włosów, cery, paznokci itd. Mają jednak jedną wadę – są bardzo skoncentrowanym źródłem energii. A co za tym idzie spożywane w nadmiarze mogą odkładać się wokół naszych bioder czy na brzuchu (w postaci zbędnego tłuszczu!). 
 
Dlatego nie mogę ich nie polecić, jednak – w umiarze!

Niezależnie od stanu naszego umysłu – stres, wytężona praca czy chwila odpoczynku pamiętajmy o nawadnianiu organizmu. Najlepsza jest niegazowana woda mineralna. Warto mieć ja cały czas na biurku i popijać w ciągu dnia. Zwłaszcza w klimatyzowanych pomieszczeniach biurowych.

piątek, 9 listopada 2012

Chcesz schudnąć? - zapytaj eksperta jak to zrobić


Do wiosny zostało jeszcze kilka tygodni. 
Wiele z nas myśli o tym, jak zrzucić zbędne kilogramy, 
by powitać ciepłe dni w ubraniu o rozmiar mniejszym. 
Szuka skutecznych diet, ogranicza słodycze, zaczyna ćwiczyć. Zanim zdecydujecie się na odchudzanie, przeczytajcie wywiad z ekspertem.

Na kilka pytań dotyczących mitów o odchudzaniu zgodziła się odpowiedzieć mgr inż. Ewa Ceborska, współzałożycielka poradni dietetycznej Food & Diet Service, absolwentka SGGW na Wydziale Nauk o Żywieniu Człowieka i Konsumpcji na specjalizacji Dietetyka.



1.W Internecie można znaleźć wiele informacji na temat odżywiania, diet i odchudzania. Sieć stała się skarbnicą wiedzy i wiele osób kieruje się radami przeczytanymi na forach, nie konsultując się z dietetykiem. Po rozmowach z moimi koleżankami oraz wpisując w wyszukiwarce: skuteczne diety odchudzające zauważyłam, że najbardziej popularne są następujące programy zrzucania kilogramów:

- Dieta South Beach- Dieta Montignaca

- Restrykcyjna dieta Kopenhaska, obiecująca po czternastu dniach wspaniałe efekty

- Dieta zgodna z grupą krwi, zakładająca dopasowanie diety do grupy krwi

osoby odchudzającej się

- dieta 1000 kcal

Jakie jest Twoje zdanie na ich temat? Która z tych diet jest odpowiednia i gwarantuje, że osoba odchudzająca się nie nadwyręży swojego zdrowia i schudnie?



W Internecie jest bardzo wiele informacji, nie tylko z dziedziny dietetyki i zdrowia. Jak łatwo się domyślić, część z nich nie jest godna polecenia. W przypadku diet pamiętajmy, że mówimy o zdrowiu, a z tym nie można eksperymentować. Może to się skończyć tragicznie. Osobiście nie polecam stosowania żadnej z diet bez konsultacji z lekarzem lub dietetykiem. Wiele z nich jest bowiem ułożona w sposób niefachowy. Dobrym przykładem tego jest dieta South Beach, gdzie w pierwszej części jej stosowania pacjent nie dostarcza organizmowi odpowiedniej ilości energii pochodzącej z węglowodanów (pieczywo pełnoziarniste, grube kasze) i witamin z grupy B oraz niektórych składników mineralnych. Podobnie dieta Kopenhaska pomimo, że przynosi efekty redukcji masy ciała jest dietą bardzo restrykcyjną, co skutkuje nie tylko licznymi niedoborami witamin, składników mineralnych, ale także zbyt dużym deficytem energetycznym. Być może nasz organizm szybko uruchomi swoje zapasy i stracimy na wadze. Stanie się to jednak kosztem wody, tkanki mięśniowej i istotnym obniżeniem przemiany materii. Po zakończeniu stosowania diety poczujemy czym jest efekt jojo, pomijając fakt, że nie zmienimy na stałe swoich nawyków żywieniowych. Pamiętajmy o tym, żeby uzyskać optymalna masę ciała oraz ją utrzymać nasz styl żywienia musi się raz na zawsze zmienić. Racjonalnie ułożona dieta 1000 kcal, ale stosowana przez na przykład dużego mężczyznę, jest zbyt radykalną dietą i również po zakończeniu kuracji może wystąpić efekt jojo i spowolnienie przemiany materii. Kolejną dietą proponowaną dość często na łamach Internetu jest dieta zgodna z grupą krwi. Badania prowadzone w tym kierunku nie potwierdzają zależności pomiędzy spożywanymi posiłkami, a występującą grupą krwi. Każdy musi odżywiać się racjonalnie, regularnie i z umiarem. Jedyną dietę, którą można polecić dla dorosłej, zdrowej osoby jest dieta Montigniaca. Polega ona na wyborze produktów mało przetworzonych, naturalnych. Jednocześnie stosując tę dietę, mamy pewność, że stężenie cukru we krwi nie rośnie drastycznie po posiłku. Jest to szczególnie korzystne dla chorych na cukrzycę, czy pacjentów z zaburzeniami gospodarki węglowodanowej. Jest to także dosyć dobry sposób, aby zrzucić kilka kilogramów.



2. Co o odżywianiu powinna wiedzieć osoba odchudzająca się?



Zdrowa, skuteczna dieta powinna być przede wszystkim układana indywidualnie dla każdego pacjenta. Każdy z nas ma inną aktywność fizyczną, a więc i inne zapotrzebowanie energetyczne. Idealna dieta o taka, której deficyt wynosi 500 kcal w ciągu dnia w stosunku do pełnego zapotrzebowania dobowego. Poza odpowiednio dobraną energetycznością, dieta powinna dostarczyć wszystkich niezbędnych witamin i składników mineralnych – najlepiej w postaci naturalnej, z produktami.

 3. Jakie błędy popełniają najczęściej osoby rozpoczynające dietę na własną rękę? Jak ich uniknąć?

 Myślę, że największym problemem jest niedopasowanie diety do potrzeb organizmu. Poza tym często ludzie odchudzający się, chcą schudnąć za szybko, co oczywiście odbija się na zdrowiu. Problemów tych unika się przede wszystkim konsultując dietę z dietetykiem lub lekarzem.

  4. Czy do wizyty u dietetyka należy się przygotować? Jeśli tak, to w jaki sposób?

 Dobrze jest, jeśli pacjent ma ostatnie wyniki badań poziomu cholesterolu i cukru. Pomocny jest także jadłospis z ostatnich 3 dni spisany przez pacjenta. Pozwala to ocenić system żywienia, przyzwyczajenia, błędy żywieniowe.

 5. Czy istnieje „dieta uniwersalna”, dobra dla każdego? Czy powinna być dobrana indywidualnie?

   Niestety nie ma czegoś takiego jak dieta uniwersalna, dobra dla każdego. Są natomiast uniwersalne zasady w żywieniu.

 6. Co należy wziąć pod uwagę układając dietę?

  Aby dieta była odpowiednia należy wziąć pod uwagę: płeć, wiek, wzrost, masę ciała, schorzenia i choroby współistniejące, nawyki i przyzwyczajenia żywieniowe pacjenta.

 7. W jakim tempie chudnąć by po zakończeniu diety nie przytyć?

 0,5 – 1 kg tygodniowo

 8. Jakich zasad należy przestrzegać by nie przytyć po zakończeniu diety?

 Po zastosowaniu diety redukcyjnej należy stopniowo zwiększać energetyczność posiłków. Nie można wrócić do dawnych, nieprawidłowych nawyków żywieniowych, jak np. jedzenie w nocy, czy wychodzenia bez śniadania do pracy. Stosowanie diety pod okiem specjalisty do tylko początek zmian w całym systemie żywienia pacjenta.

 9. W aptekach można kupić wiele produktów reklamowanych jako „zabójcy kalorii” lub „spalacze tłuszczu”. Dostępnych jest też wiele innych środków wspomagających odchudzanie, zmniejszających łaknienie. Co sądzisz na ich temat?

 Faktycznie jest coraz więcej specyfików, które mają nam pomagać osiągnąć wymarzoną masę ciała. Chciałabym tu jednak podkreślić, że one mogą tylko wspomóc efekty diety i ćwiczeń fizycznych, ale nigdy nie będzie tak, że jemy normalnie i chudniemy, bo stosujemy jakiś preparat. Moje osobiste zdanie jest takie, że nie warto faszerować się wspomagaczami. Dużo skuteczniejsze i zdrowsze dla organizmu będzie stosowanie racjonalnej diety połączone ze zwiększoną aktywnością fizyczną. Poza tym, tylko wtedy mamy szanse na zmianę stylu żywienia raz na całe życie.

  10. Wiele można przeczytać na temat zbawiennego wpływu na sylwetkę czerwonej i zielonej herbaty. Jakie jest Twoje zdanie na ten temat?



  Od picia samej herbaty nie uda nam się zrzucić zbędnych kilogramów. Niektóre publikacje potwierdzają zależność pomiędzy chudnięciem, a piciem czerwonej herbaty. Nie zostało to jednak do końca sprawdzone. Herbata, szczególnie zielona jest jednak niezwykle zdrowa i warto pić jej dużo. Zwracajmy jednak uwagę, aby była ona jak najbardziej naturalna, bez dodatkowych sztucznych aromatów.

 11. Zauważyłam, że wiele osób na forach dyskutuje na temat głodówki zdrowotnej trwającej około tygodnia. Przeczytałam, że przygotowują się do niej bardzo skrupulatnie i traktują ją jako oczyszczenie organizmu z toksyn i wstęp do zmiany sposobu odżywiania. Co jako dietetyk sądzisz o głodówce?

 Ostatnimi czasy głodówka stała się bardzo popularną formą odchudzania, a nawet u niektórych jakimś sposobem na życie. Z punktu widzenia zdrowia człowieka nie jest polecana. Prowadzenie głodówki lub diety z jednym składnikiem czy napojami powoduje bardzo wiele niedoborów w organizmie. Oczywiście zależy to także od długości trwania takiego eksperymentu. Pamiętajmy jednak o tym, że nie jedząc przez kilka dni organizm staje się osłabiony, co w okresach jesiennych i na wiosnę jest szczególnie niekorzystne. Często zdarza się także, że po przeprowadzeniu głodówki napada nas wilczy apetyt i odrabiamy z nawiązką stracone kilogramy. Swoją drogą kilogramy, które tracimy w czasie głodówki to głównie woda i mięśnie, a nie tkanka tłuszczowa. Obniża się wówczas przemiana materii, co w przyszłości zwiększy ryzyko tycia.Jeśli chcemy oczyścić organizm to bardziej polecałabym odstawienie produktów mocno przetworzonych, chemicznych dodatków i tłustych przekąsek. Wówczas osiągniemy dużo lepszy efekt poprawy samopoczucia i stanu zdrowia.

wtorek, 9 października 2012

W pułapce zdrowego odżywiania - ortoreksja


Czy 
ortoreksja 
to tylko wymysł lekarzy czy rzeczywisty problem? 
Czy jest możliwe, 
że zdrowe odżywianie może zdominować czyjeś życie na tyle,
 żeby nazwać to zaburzeniem psychicznym? 

Kult ciała, młodości i szczupłej sylwetki przez ostatnie kilka lat zdominował media i internet. Na każdym kroku możemy natknąć się na programy, artykuły, reklamy i portale zachęcające do odchudzania. Coraz więcej osób daje się złapać w tą pułapkę, a ponieważ wielu z nich brakuje cierpliwości nie są w stanie dotrzymać warunków diety, lub po jej zakończeniu znowu przybierają na wadze. Są też takie osoby, w przypadku których odchudzanie wymyka się spod kontroli. Okazuje się, że zdrowe i niskokaloryczne odżywianie w przypadku osób zestresowanych, mających poważne problemy emocjonalne, przeżywających kryzys w związku z utratą kogoś bliskiego, może stać się formą odzyskania kontroli nad choć jednym aspektem życia, polem do osiągania sukcesów, sposobem na rozładowanie emocji.

W ten sposób rozwija się współczesna plaga zaburzeń odżywiania – anoreksji, bulimii, napadowego objadania się, a także coraz częściej ortoreksji. Ortoreksja nie jest zaburzeniem uwzględnionym klasyfikacjach medycznych, niemniej jednak zwiększająca się grupa ludzi z podobnymi problemami może w najbliższej przyszłości wymusić dodanie ortoreksji do tych klasyfikacji.

Na czym polega ortoreksja? 

Mówiąc w największym skrócie jest to obsesja na punkcie zdrowego odżywiania. W początkowej fazie wygląda to niewinnie – rezygnacja z fast foodów, ograniczanie słodyczy, unikanie potraw smażonych i z dużą zawartością tłuszczu. Wiedza dotycząca żywności jest stale uzupełniana – z czasem tabele kaloryczności i zawartości poszczególnych składników w różnych potrawach są cytowane z pamięci. Zmienia się także sposób jedzenia – każdy kęs jest przeżuwany powoli i dokładnie. Następny etap to eliminowanie z codziennej diety kolejnych produktów ze względu na ich prawdziwą, oraz wyimaginowaną szkodliwość, ograniczanie się do produktów dostępnych w sklepach ze zdrową żywnością, a nie raz także wyłącznie do produktów własnej produkcji (np. z przydomowego ogródka).

Osoba chora na ortoreksję unika spożywania posiłków w towarzystwie, unika spotkań rodzinnych, czy wyjść do restauracji. Czas poświęcany na przygotowanie posiłków oraz spędzany na zdobywaniu wiedzy na ten temat zaczyna dominować wszystkie dnie. W fazie zaawansowanej dieta ortorektyka może ograniczać się do 3-4 wybranych produktów (np. warzyw). Powoduje to, że organizm nie tylko nie otrzymuje odpowiedniej liczby kalorii, ale także witamin i mikroelementów niezbędnych dla zdrowia. Gdy zaczynają pojawiać się fizyczne objawy powoduje to zaostrzanie diety w przekonaniu, że za wszystko jest odpowiedzialna zła i niezdrowa żywność.

Ortoreksja w zaawansowanym stadium może przypominać anoreksję, ale tylko zewnętrznie. W anoreksji występuje fiksacja na wyglądzie – osoba dotknięta tym zaburzeniem panicznie boi się przytyć. Ortorektyk nie dba o wygląd – obawia się o swoje zdrowie 
(w pewnym sensie można to porównać do hipochondrii). 

Dieta jest zazwyczaj sposobem na radzenie sobie z problemami tkwiącymi wewnątrz. Odchudzamy się bo nie akceptujemy swojego wyglądu, bo pragniemy zmian w swoim życiu, po chcemy mieć coś pod kontrolą, bo ulegamy zewnętrznej presji na bycie młodym i pięknym. Warto mieć na uwadze, że odchudzanie się może przejść w obsesję, warto obserwować swoich bliskich czy przypadkiem nie wpadli w spiralę zaburzeń odżywiania. Ponieważ zaczynają się one bardzo niewinnie, a leczenie bulimii, anoreksji, i innych zaburzeń odżywiania jest długie, trudne i wymaga wielkiej siły.

niedziela, 9 września 2012

Odchudzanie z pomocnikami


Postanowiłaś/eś się odchudzić! 

Decyzja podjęta, zapał i motywacja ogromne, nie pozostaje zatem nic innego jak rozpocząć działania zmierzające do realizacji celu. Pamiętaj, że zdrowe tempo utraty masy ciała wynosi od 0,5 do 1 kg tygodniowo, z tego powodu nie warto stosować diet cud, które gwarantują „5 kg w tydzień oraz dodatkowo gratis osłabienie i efekt jo-jo”. Prawda jest jedna i warto ją powtarzać w nieskończoność, trwały spadek wagi można osiągnąć stosując połączenie racjonalnej diety i odpowiednio dobranej aktywności fizycznej. Na rynku jest jednak także wiele różnego rodzaju pomocy mających za zadanie wspomagać odchudzanie. Specjalnie dla was wybraliśmy te, na które warto zwrócić uwagę i rozważyć ich zastosowanie.

Wagi łazienkowe,
domowe analizatory składu ciała.
 
Dobra waga łazienkowa uzupełniona o dodatkowe funkcje umożliwi bieżącą kontrolę postępów w odchudzaniu. Tego typu sprzęty pozwalają na obserwację wielu czynników jednocześnie w tym: procentowej zawartości tkanki tłuszczowej, wody oraz masy mięśniowej. Niektóre dodatkowo wyliczają tzw: wiek metaboliczny (współczynnik ten powstaje na podstawie porównania proporcji tkanki mięśniowej do tkanki tłuszczowej) oraz posiadają opcję tworzenia indywidualnych profili, przy pomocy których, powstają statystyki oraz wykresy obrazujące zmiany zachodzące w kompozycji organizmu. Warto jednak unikać kupowania wag łazienkowych i domowych analizatorów składu ciała nieznanych firm w niepewnych miejscach (supermarkety), bowiem złej jakości sprzęt cechuje się dużą zmiennością pomiarów, przez co nigdy nie można uzyskać miarodajnych wyników. Po wagę warto udać się do sklepu zajmującego się sprzedażą elektroniki domowej, gdzie wykwalifikowani sprzedawcy będą w stanie kompetentnie doradzić nam przy wyborze odpowiedniego dla nas modelu. Nic jednak nie zastąpi profesjonalnej analizy składu ciała, którą wykonać można w dobrych poradniach dietetycznych. Należy także pamiętać, iż poza samym pomiarem niezwykle istotna jest także interpretacja wyników, którą fachowo przeprowadzi tylko doświadczony dietetyk.

Wagi kuchenne
 
Waga kuchenna to urządzenie szczególnie przydatne na początku odchudzania, gdyż pozwala na określenie masy produktów spożywczych, których zazwyczaj używamy w trakcie przygotowywania potraw. Większość przepisów kulinarnych podaje bowiem składniki wyrażając je za pomocą jednostek masowych (gramy, dekagramy), zaś niezwykle istotne jest, aby w trakcie diety nauczyć się orientacyjne i co najważniejsze intuicyjnie określać wielkość porcji, jaka jest dla nas odpowiednia. Niestety niemożliwe jest zrealizowanie tego bez co najmniej kilku ćwiczeń. Z tego powodu warto poświęcić jeden wieczór, przygotować dostępną w domu żywność i poważyć ją, aby zaobserwować jaka jest różnica pomiędzy: cienką kromką chleba a grubą, pieczywem żytnim a pszennym, dużym i małym jabłkiem itd. Prawdopodobnie okaże się, że nie zdawaliśmy sobie sprawy, iż sporej wielkości grejpfrut ma masę nawet do około 400-500 g! Ostrzegam jednak przed popadaniem w obsesję ważenia wszystkiego co zjadamy, bo kilku gramowa różnica w wadze porcji niewiele zmienia jeśli chodzi o wartość kaloryczną i odżywczą!

Środki wspomagające odchudzanie
 
To niezwykle różnorodna grupa produktów sprzedawana jako suplementy diety (w Polsce poza tym dostępne są także dwa leki przeznaczone do stosowania wśród pacjentów z otyłością olbrzymią, które można zażywać tylko pod opieką lekarza!). Większość środków wspomagających odchudzanie opiera się na różnego rodzaju wyciągach roślinnych, są one bezpieczne, ale ich stosowanie rzadko przyczynia się do utraty masy ciała. Nie ma się co oszukiwać, nie zdziałają one cudów! Godne polecenia są preparaty oparte o błonnik pokarmowy (np. pektyny z jabłek, błonnik z opuncji figowej), który pęcznieje w żołądku (trzeba go popić wodą!) i tym samym zwiększa uczucie sytości oraz częściowo ogranicza wchłanianie tłuszczu. Warto przy tym pamiętać, że nawet wspomniane środki z błonnikiem powinno się stosować tylko w wyjątkowych sytuacjach np. przed wielkim wyjściem lub świętami, nie zaś jako codzienną kurację!

Poradniki książkowe
 
Różnorodność książkowych poradników mających ułatwić odchudzanie jest ogromna i trzeba dużej cierpliwości, żeby znaleźć wśród nich dobrą pozycję, zawierającą cenne wskazówki. Na co zatem zwrócić uwagę? Sprawdź przede wszystkim, czy:
-proponowany sposób żywienia zawiera produkty ze wszystkich najważniejszych grup (warzywa, owoce, pełnoziarniste produkty zbożowe, ziemniaki, mleko i produkty mleczne, mięso, drób, ryby, jaja, orzechy, nasiona roślin strączkowych, tłuszcze),
-sugerowane przepisy kulinarne są możliwe do przygotowania przy użyciu polskiej żywności (poszukiwania marakui szybko się znudzą, będą za to coraz bardziej irytujące) i czy będziesz w stanie realizować jadłospisy biorąc pod uwagę ich koszt,
-proponowane zmiany w nawykach żywieniowych jesteś w stanie utrzymać przez całe życie,
-autor książki ma odpowiednie wykształcenie żywieniowe i doświadczenie praktyczne (na okładce książki, czy pod artykułem poszukaj notki o autorze),
-dieta dopuszcza drobne odstępstwa na nasza żywieniowe przyjemności (bo jak długo jesteśmy w stanie bez nich wytrzymać, lepiej je kontrolować, niż później żałować obżarstwa).


Sprzęt sportowy, DVD/Video z programami treningowymi.

 
Takie pomoce zawsze się przydają, pod jednym warunkiem, że nie będą się tylko kurzyć! Aktywność fizyczna jest niezbędnym elementem kuracji odchudzającej, dlatego rowerek treningowy, stepper, hantle, czy duża piłka do ćwiczeń to cenna inwestycja w zdrowie i figurę. Szczególnie polecam różnego rodzaju płyty i kasety z programami treningowymi, które można realizować w domu. Wybór jest ogromny: od ćwiczeń na poszczególne części ciała po sexy dance, jogę, pilates, czy taniec brzucha. Takie publikacje coraz częściej dołączane są do gazet o tematyce prozdrowotnej i fitnessowej, dzięki temu można kupić je po przystępnej cenie.

czwartek, 9 sierpnia 2012

Kuchnia włoska

 
Wydaje Ci się, że  
kuchnia włoska 
to tylko makarony i pizza. 

W artykule poświęconym kuchni włoskiej przekonam Cie, 
że jest ona o wiele bardziej urozmaicona.
 
Kuchnia włoska zasłynęła prostotą i smakowitością potraw. Jest bardzo bogatą i zróżnicowaną kuchnią. W zależności od regionu Włoch może się bardzo różnić. W kuchni włoskiej bardzo ważną rolę odgrywają potrawy mączne oraz owoce morza. Południowa kuchnia włoska jest uznawana za bardzo delikatną i łatwostrawną, a zarazem zdrową dlatego też nazywana jest dietą śródziemnomorską. Dominują w niej owoce morza, ryby morskie i słodkowodne, duża ilość i różnorodność warzyw i owoców (zwłaszcza cytrusowe- pomarańcze, ananasy, cytryny, limony, grapefriuty, brzoskwinie) do potraw używana jest
prawie wyłącznie oliwa.

Północ kraju to raczej potrawy przyrządzane na maśle. Dominują tu potrawy mięsne, rybne, a także warzywa i owoce takie jak wiśnie, jabłka, gruszki, śliwki, morele.

Wśród warzyw niepodzielnie króluje pomidor. Jest on używany w kuchni włoskiej we wszystkich postaciach: cały, w postaci przecieru, pasty, soku, a nawet dżemu. Jest suszony, marynowany, solony, kiszony oraz grilowany i wędzony. Innymi warzywami popularnymi są dynie, bakłażany, por, cebula, brokuły, cykoria,

papryki, karczochy, ogórki, szparagi, jarmuż, kapusta, fasola, kapary.
Włosi - podobnie jak Francuzi - czynią z jedzenia wielką sztukę. Sztuka w ich wykonaniu bardziej skupia się na łatwości wykonania i doborze składników, a niżeli na wyrafinowanych technikach czy specyficznych i trudno dostępnych składnikach. Włosi są bardzo "radosnym" i pogodnym narodem. Często wpadają do siebie bez zapowiedzi i tu szczególnie przydaje się łatwość przygotowanie jakiejś smakowitej przekąski czy dania. Ich jedzenie jest naprawdę proste, co nie znaczy że niesmaczne - wręcz przeciwnie.


Dzień z życia Włocha

Dzień rozpoczyna się od śniadania około 8.00-9.00, tu standardowo, cappucino lub kawa z dużą ilością mleka oraz słodki rogalik z czekoladą lub dżemem. Włosi uwielbiają słodkości na dzień dobry. Drugie śniadanie, czyli odpowiednik "lunchu" jest około godziny 12.00-14.00. Ten posiłek jest już bardzo bogaty. Składa się z dania mięsnego, dania mącznego i owoców. Ostatni z posiłków czyli obiad, ma miejsce w godzinach 17.00-19.00 i jest najważniejszym posiłkiem-ucztą dnia. Na początek przystawki (antipasti) zarówno gorące jak i zimne, następnie I-danie to danie mączne np. makaron (la pasta), lub zupa (minestra). II-danie to danie główne, najczęściej mięsne jak np. stek z grilla, eskalopki cielęce, wołowina duszona w winie itp. Posiłek wieńczy deser, często bardzo wyrafinowany jak np. tiramisu, cassatta, sabayone lub panna votta. Tradycyjnie do każdego posiłku podawany jest napój. Do przystawek aperitif - campari, do dań głównych wspaniałe wina czerwone barolo (męskie) i barbaresco (żeńskie) lub słynną wódkę grappa. Zaś do deserów, likier amaretto, kawę cappucino lub espresso. Włosi kochają sery. Odziedziczyli to po francuzach. Sery z regionów Włoch są przeznaczone bardziej jako dodatek-przyprawa do dania, a niżeli danie główne.

Istnieją wyjątki jak np. twaróg mascarpone, ser provolone o owocowym aromacie, ser stracchino czy słynny gorgondzola. Z Włoch pochodzi najsłynniejszy ser do makaronu -parmezan (Parmiggiano Regianno), do pizzy - mozzarella, do sałatek Grana Padano.


Charakterystyczne potrawy i składniki

Wśród składników wykorzystywanych w kuchni włoskiej warto wymienić takie jak oliwa z oliwek "extra vergine", słynne białe trufle z Piemontu, bogactwo owoców morza (w tym krewetki, homary, langusty, małże, raki) oraz bardzo poszukiwany i ceniony ocet balsamiczny - acetto di balsamico. Proces jego produkcji jest bardziej skomplikowany niż najlepszego wina. De facto jest to fermentacja alkoholowa z winorośli przerwana w odpowiednim czasie, po którym dodawane są szczepy bakterii octowych i dalej fermentuje w kadziach.
Na końcu rozlewany jest do ciemnych drewnianych baryłek i składowany co najmniej rok lub dwa w chłodnych i ciemnych pieczarach. Im starszy ocet tym smaczniejszy. Co roku przelewa się go z beczki do innej beczki ale wykonanej z innego gatunku drzewa.

Z potraw najsłynniejsze są oczywiście makarony. Jest ich niezliczona ilość (podobno około 300), przybierają najrozmaitsze formy i kształty, kolory a nawet różnorodne składniki dodatkowe - zioła, przyprawy.

Najbardziej znanymi są: spaghetti(nitki), canelloni (duże i grube rurki), bucatini (rurki), fussili (świderki), lasagne (płaty), tortelini (małe krążki nadziewane mięsem), penne (grube rurki ze skośnymi końcami), tagliatelle (długie wstążki), ravioli (małe kwadratowe kluseczki nadziewane).
Innymi charakterystycznymi potrawami są: polenta - potrawa z mąki kukurydzianej zapieczona z serem, gnocchi - ziemniaczane kluski, risotto na wiele sposobów, minestrone - najsłynniejsza zupa warzywna, lasagna i przysmak wielu narodów - czyli pizza. Z mięs słynne jest ossobuco czyli gicz cielęca, wieprzowina - speck- z warzywami oraz bryzole po piemoncku.
Bardzo charakterystycznym sosem włoskim jest sos pesto - w oryginale przyrządzany z orzechów sosnowych zwanych piniole z dodatkiem oliwy z oliwek, bazylii, sera pecorino i parmezanu.


Zioła i aromaty

Najsłynniejszą przyprawą w tejże kuchni jest bazylia. Jest ona składnikiem bardzo dużej ilości potraw, zarówno tych z makaronu, mięsa ryb jak i sosów. Innymi charakterystycznymi przyprawami są: mięta, melisa, lebiodka czyli oregano, cząber i ogórecznik.


Włoskie alkohole

Oprócz win wymienionych wyżej czyli czerwonego barolo i barbaresco, włosi posiadają całą gamę innych również znakomitych win i wódek niczym nie ustępujących francuskim odpowiednikom. Do najbardziej znanych win
należą : chinati (czerwone), słodkie likierowe marsala, carlo rossi (taka sama nazwa jak kalifornijskiego), barber'a, napolo.

Oprócz win Włosi produkują najlepsze wermuty m.in. martini rosso, martini bianco, cora i cinzano. Najsłynniejszą wódką jest grappa - rozsławiona na cały świat.


Spostrzeżenia

Prawdziwa włoska kuchnia jest najlepsza w samych Włoszech, a w Polsce tylko w specjalistycznych restauracjach z potrawami tej kuchni. Pizza podawana w większości polskich pizzerii to ciasto obłożone wszystkich co tylko się ma pod ręką, oblane soczyście sosem na majonezie lub oleju, nawet nie na oliwie.
Tak naprawdę pizza włoska to większość ciasta - jest to placek z neapolu z dodatkiem warzyw i przypraw, skropione sosem z ziół, octu i oliwy z oliwek.
Większość ludzi - Włochów nazywa makaroniarzami, są to ludzie którzy chyba niedokładnie znają bogactwo tej kuchni, a jedyne co znają to właśnie makaron. Tak naprawdę można pozazdrościć im narodowej pogody ducha, radości którą emanują na co dzień do siebie i kuchni rzecz jasna, prostej ale bardzo zadziwiającej.


Rady

Przygotowując potrawę włoską powinniśmy zapamiętać kilka prostych zasad. Makaron gotujemy w osolonej wodzie z dodatkiem oleju, a po ugotowaniu przelewamy zimną wodą (jeżeli chcemy go dłużej przechowywać) lub od razu mieszamy z sosem i podajemy na stół. Włosi podczas przyrządzania warzyw nie używają wcale ani grama mąki, ani wody. Ich zdaniem warzywa mają w sobie tyle soku że jest im to niepotrzebne. Tak więc warzywa przygotowujemy krótko i bez wody. Mogą być lekko twardawe.

Do warzyw nie używa się żadnej innej przyprawy jak sól. Zamiast innych przypraw można użyć sera parmezan, trufli, grzybków marynowanych lub świeżej zieleniny - kopru, szczypioru i pietruszki. Garnek w którym mają się gotować warzywa przed przystąpieniem do obróbki cieplnej należy natrzeć boki garnka ząbkiem czosnku.

Makaron możemy przyrządzić sami i nadać mu dowolny wymyślony kształt, a także kolor i smak. Kolor czerwony uzyskamy dodając przecier pomidorowy lub paprykowy i odrobinę słodkiej papryki, zielony miksując szpinak i dodając z siekaną bazylią do ciasta, słonecznie żółty uzyskamy gdy dodamy szafran namoczony w odrobinie ciepłej wody z sokiem z cebulki.


Ciekawostki :

- dla Włocha makaron spaghetti z sosem bolońskim to zupełnie inna potrawa niż makaron fussili z tym samym sosem!

- prawdziwą ohydą dla Włochów jest makaron podany na słodko
 (dla nas jest to normalne), 
a najobrzydliwsze są makarony z owocami i czekoladą .